Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej Janikowski
2
6,5/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, reportaż
inżynier elektronik, którego pasją jest dziennikarstwo. Od lat dziewięćdziesiątych związany z różnymi wydawnictwami. Bez względu na tematykę zawsze dąży do prawdy. Źródłem niewyczerpanej inspiracji jest dla niego historia – zwłaszcza chrześcijaństwa i powszechna. Autor "Wiwisekcji zbrodni", wydanej nakładem LIRY.
6,5/10średnia ocena książek autora
106 przeczytało książki autora
181 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL
Andrzej Janikowski
6,8 z 30 ocen
137 czytelników 6 opinii
2023
Najnowsze opinie o książkach autora
Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL Andrzej Janikowski
6,8
Jeśli ktoś ma szczęście pracować w korporacji, czytając tę książkę będzie mógł podumać nad tym, jak sposób kierowania pracownikiem i ocena pracy niewiele się przez dziesięciolecia zmieniły. Ja cofnęłabym się jeszcze bardziej, do folwarcznego systemu zarządzania i popełniła wykład: Spuścizna folwarku, a współczesne metody zarządzania. Gdyż tylko menadżer Słowianin wie jak 'nasze na nas działa i jak poruszać tym co mama w genach dała' i bez motywatora w postaci bata nie potrafi kierować zespołem. Bata metaforycznego oczywiście. I na szczęście, chociaż jestem pewna, że menadżer, któremu zespół nie realizuje planu, gdyby dać mu taką możliwość, odcinałby tlen opieszałym. Jesteś tyle wart, ile twój ostatni wynik.
A książka jest dobra, momentami nawet gorzko zabawna (tam, gdzie zabiegi wokół współzawodnictwa ocierają się o absurd). Warto przeczytać. Warto oddać ówczesnym pamięć. Chociaż, czy w czasach wszystko +, ktoś jeszcze zechce czytać o etosie pracy? W każdym razie, nawet jeśli omamieni propagandą, byli to ludzie w większości godni szacunku, często idealiści, chociaż równie często ofiary systemu i buntownicy. Dobrowolny czy wymuszony, ich wysiłek miał znaczenie. Odbudowywali swój świat od fundamentów, ciężką pracą i rywalizacją odcinając umysł od wojennej traumy i powojennej rozpaczy beznadziei.
Doznania czytelnicze polecam uzupełnić filmami: 'Przygoda na Mariensztacie' z 1953r., gdzie współzawodnictwo pracy mocno się romantyzuje i 'Człowiek z marmuru' A. Wajdy.
Trzysta procent socjalizmu. Przodownicy pracy w PRL Andrzej Janikowski
6,8
Książka Janikowskiego opisuje PRL-owski fenomen przodowników pracy, czyli naszych rodzimych stachanowców. Przypomnijmy, że Aleksiej Stachanow był radzieckim górnikiem, który w latach 30. wykonał 1475(!) procent normy wydobycia węgla i stał się bohaterem narodowym, od niego zaczął się w Związku Sowieckim ruch współzawodnictwa pracy, który po wojnie przyszedł do komunistycznej Polski. Kandydatem na polskiego Stachanowa był górnik Wincenty Pstrowski, który zainicjował u nas współzawodnictwo pracy w 1947 r., wykonując kilkaset procent normy wydobycia węgla i zachęcając innych do tego samego. Niestety dla władzy komunistycznej Pstrowski szybko umarł.
Opowiada Janikowski dosyć systematycznie o przodownikach pracy w różnych gałęziach gospodarki: budownictwie, rolnictwie, przemyśle tekstylnym czy stoczniowym. Co ciekawe współzawodnictwo pracy istniało także wśród więzienników i milicjantów. W tym ostatnim przypadku chodziło o to, aby stróże prawa mniej chlali...
Mamy w książce wiele życiorysów polskich stachanowców. Nie wiedziałem na przykład, że: „Jedną z najjaśniejszych gwiazd gdańskiego współzawodnictwa pracy w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych była Anna Walentynowicz” późniejsza bohaterka 'Solidarności'. Ale po pewnym czasie, opowieści o przodownikach: – bardzo do siebie podobne – zaczynają nudzić.
Współzawodnictwo pracy nie miało wielkiego sensu ekonomicznego, służyło raczej zaganianiu ludzi do większej harówki za te same pieniądze: „ludzie powszechnie utożsamiali dokonania przodowników z wprowadzaniem nowych, wyższych norm pracy.” Nic więc dziwnego, że zwykli robotnicy nie lubili, wręcz nienawidzili przodowników. Cały rozdział poświęca Janikowski różnym aktom przemocy wymierzonym przeciw stachanowcom. Innym negatywnym efektem przodownictwa pracy było łamanie norm bezpieczeństwa: „Na Górnym Śląsku liczba wypadków śmiertelnych po rozpoczęciu współzawodnictwa pracy zaczęła szybko rosnąć.”
Pisze też Janikowski o nagrodach dla przodowników to były ochłapy: skromne nagrody pieniężne, zegarek, radioodbiornik, jakieś ordery. Ci stachanowcy zaś, którzy byli ideowo słuszni, robili karierę polityczną, na przykład zostawali posłami na sejm.
Współzawodnictwo pracy zaczęło umierać śmiercią naturalną w 1956 r. Próbą jego reaktywacji był 'ruch ludzi dobrej roboty' w czasach Gierka, dodajmy próbą nieudaną. A teraz to już tylko historia.
Książka ma swoje słabości. Na przykład od pewnego momentu autor zbytnio brnie w szczegóły, ma się wrażenie, że chce nam przekazać wszystko to, co znalazł w archiwach, aktach IPN czy starych rocznikach gazet, a że przekopywał się przez źródła pracowicie, to materiału zebrał sporo. Niemniej detale przesłaniają ogólny obraz.
Dostaliśmy dosyć ciekawe, ale niepozbawione wad przypomnienie mało znanego epizodu z historii PRL.